7 sierpnia
Weszłam do kuchni, gdzie byli już rodzice, jedzący śniadanie. Przyłączyłam się do nich.
- Macie dziś wolne? - zapytałam.
- Tak. Jutro przyjeżdżają Piechoccy, więc wzięliśmy urlop. Niestety, tylko na tydzień. - poinformował mnie tata.
- Ale i tak rodzice Kacpra zostają tylko na tydzień, on tylko będzie tutaj trzy. - odpowiedziałam, wzruszając ramionami.
- Cieszysz się? - zapytała mama z uniesionymi brwiami.
- No pewnie, że się cieszę. - uśmiechnęłam się na samą myśl, że zobaczę przyjaciela. - Jak mogłabym się nie cieszyć? W końcu nie spędzam z nikim czasu od tego... - zdałam sobie sprawę, że określenie "cholernego" byłoby nie na miejscu. - ...wyjazdu. - dokończyłam tylko.
- Wiemy, że się na niego nie cieszysz...
- Daj spokój, mamo. Pójdę do nowej szkoły to zapewne zmienię zdanie. Przynajmniej jakoś się ustatkujecie. To jest najważniejsze. A Kacper będzie mnie odwiedzał od czasu do czasu albo ja jego.
- No tak, poznasz nowych ludzi...
- A no właśnie, skoro o tym już mowa, to dzisiaj wychodzę.
Rodzice otworzyli szeroko oczy. No cóż, nie dziwię się, że ich to zaskoczyło.
- Możemy chociaż wiedzieć z kim? - zapytała mama.
- Wczoraj poszłam na spacer, i poznałam parę, Facundo i Olivię...
- A no tak, rozumiem. Znalazłaś przyjaciółkę. - stwierdziła moja rodzicielka.
- Dzisiaj spotykam się z Facundo.
- I Olivia nie jest o to zazdrosna?
- Nie.
- Tylko nie wpakuj się w jakieś kłopoty. Dopiero co się tutaj wyprowadziłaś.
- Spokojna głowa... - przewróciłam oczami i posprzątałam po sobie, po czym udałam się do salonu i włączyłam telewizję, w celu przeszukania kanałów, z których coś zrozumiem.
***
Właśnie czytałam książkę, gdy przyszedł SMS od Kacpra. Przyznam szczerze, że gdyby nie on, to spóźniłabym się na spotkanie. Byłam całkowicie nieogarnięta. W sumie to nie wiem dlaczego szykowałam się aż z godzinnym wyprzedzeniem. Na uczesanie się, przebranie i wytuszowanie rzęs straciłabym około 15 - 20 minut. Whatever, Musierowicz. Głupi, mądry, co za różnica - ciebie nikt nie zrozumie.
Dzisiaj było nieco chłodniej niż zwykle, od rana padało, ale do południa zdążyło się rozpogodzić. Postawiłam na ciemne jeansy z dziurami i białą bokserkę. Na ręce założyłam ulubione bransoletki i zegarek, zrobiłam delikatny makijaż i rozpuściłam włosy trochę je prostując. Byłam gotowa i na tyle zadowolona z efektu, aby uśmiechnąć się do siebie w lustrze. Włożyłam telefon, słuchawki i kasę do kieszeni, po czym wyszłam z domu.
Wsłuchując się w ulubioną muzykę kompletnie zatraciłam się w myślach. Cały czas zastanawiałam nad związkiem Olivki i Facundo. Właściwie to nie wiem, dlaczego o tym myślałam. W końcu jest tyle rzeczy, o których można myśleć. Może po prostu jestem zaskoczona, bo pierwszy raz w życiu widzę tak idealny związek? Wydawałoby się, że w ogóle się nie kłócą. I chyba nawet tak było.
Nie wiem nawet kiedy dotarłam pod McDonald's. Bez wahania weszłam do środka i rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Facundo.
Niemalże krzyknęłam, gdy ktoś zasłonił mi twarz rękoma. Jednak gdy usłyszałam głos Facundo, od razu się uspokoiłam.
- Zgadnij kto? - zapytał, próbując zmienić głos.
- Hmm, no niech tylko znajdę... to na pewno nie jest Facundo... w końcu głosy niepodobne... - powiedziałam ironicznie. - To zapewne jakiś idiota, nie wart mojej uwagi... - zaśmiałam się i chwyciłam dłonie Facu, zdejmując je tym samym ze swoich oczu i odwróciłam się do niego z uśmiechem. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak przytulił mnie na przywitanie, co wydawało mi się jeszcze dziwniejsze - skoro przytula się z nowo poznanymi dziewczynami, to j e g o d z i e w c z y n a naprawdę nie jest o to zazdrosna? Dla mnie to było c o n a j m n i e j chore. Stwierdziłam, że potem mu się o to wypytam.
- To co robimy? Jemy coś czy idziemy gdzieś indziej? - zapytał.
- No pewnie, że jemy! Umieram z głodu. Nie jadłam obiadu! - zaśmiałam się.
- No dobra, grubasie, idziemy. - powiedział radośnie i skierował się na koniec kolejki. Stanęłam obok niego z otwartymi szeroko ustami i oczami, udając oburzenie.
- Grubasie?! Ja ci jeszcze pokażę! - pogroziłam mu palcem.
- Grozisz mi?
- Możliwe!
- Jakoś się ciebie nie boję. - prychnął.
- To się jeszcze okaże...
- Znowu to robisz!
- Co?!
- Grozisz mi!
- Ja? Ja cię jedynie ostrzegam, mój drogi!
Zjedliśmy po dużym zestawie HappyMeal'a, niczym dzieci, i tak zachowywaliśmy się podczas całego naszego spotkania. Przy nim nie musiałam udawać. Cieszyłam się, że mam kogoś, przy kim mogę się powygłupiać, tak jak przy Kacprze. Przy Facundo, mimo tego, że znamy się naprawdę krótko, przychodzi mi to nawet lepiej. Piechocki bywał czasami... trudny. Zamknięty w sobie. A on? Zawsze otwarty, uśmiechnięty, łatwo łapało się z nim kontakt. A mi, trudno było zdobyć zaufanie Kacpra, mimo, że znam się z nim od urodzenia...
- O czym tak myślisz? - zapytał Facundo, wyraźnie rozbawiony.
- O wszystkim i o niczym. - odpowiedziałam, uśmiechając się lekko.
Facu odwzajemnił mój uśmiech i przybrał taką minę, jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili spojrzał na mnie i wyszczerzył się.
- Nie zwiedzałaś jeszcze naszego miasta, prawda? - spytał, na co pokręciłam przecząco głową.
- Chodź, zabiorę cię gdzieś. - posłał mi ten swój szeroki uśmiech, a ja już wiedziałam, że ten dzień będzie udany.
***
Wiele razy próbowałam wyciągnąć od Conte informację, dokąd mnie prowadzi, ale on zbywał mnie jakąś gadką - szmatką.
W końcu zebrałam się na odwagę i zadałam pytanie, które nurtuje mnie już od ponad dwudziestu czterech godzin.
- Facu? Mogę o coś zapytać?
- Mam się bać? - zaśmiał się.
- Może... - poruszyłam brwiami i również się roześmiałam.
- Nie no, mów. - uśmiechnął się.
- Jak to jest z tobą i Olivką? Że wiesz, ona nie jest o ciebie zazdrosna?
- Czasami jest... ale dobrze wie, że ją kocham i jest dla mnie ważna. Mam przyjaciółki, a ona kumpli, więc ja też czasami mam powody do zazdrości, ale rzadko zdarza się pomiędzy nami jakaś kłótnia z tego powodu. Poza tym nie robimy nic, co mogłoby wywołać jakąkolwiek zazdrość. W końcu przytulanie to nie zdrada, co nie?
- No tak. Ale byłam ciekawa, wasz związek wydaje się taki... idealny.
- Można tak powiedzieć. - uśmiechnął się.
Jednak w mojej głowie wciąż brzęczały słowa Facundo: "Nie robimy nic, co mogłoby wywołać jakąkolwiek zazdrość. " Tego nie wiesz, pomyślałam.
Zanim wyjechałam do Argentyny miałam dwóch chłopaków - Daniela i Fabiana. Kochałam ich obu - i to bardzo. Nie widziałam po za nimi świata. Ale to co piękne szybko się kończy. Szczególnie dla Musierowicz...
Daniel był moim pierwszym chłopakiem, takim "na poważnie". Umawiał się z moją koleżanką ze szkoły, Julią, ale dość szybko ze sobą zerwali. Po kilku tygodniach jakoś poprawił nam się kontakt, i zaczęliśmy się spotykać, a z tego narodziło się uczucie. Od początku wydawało mi się, że zaczynamy związek za szybko, bo przecież jeszcze niedawno był z kimś innym, i to jeszcze z dziewczyną, z którą mam naprawdę dobry kontakt. Ale uczucia wzięły górę. Wydawałoby się, że jesteśmy jeszcze zbyt młodzi na poważny związek, ale okazało się, że naprawdę potrafimy go zbudować. Jednak, po jakimś tygodniu Daniel stwierdził, że on tak nie może, bo nadal kocha Julię. Chciał do niej wrócić, jednak ona dała mu kosza, no więc znowu przyleciał do mnie. A ja, głupia, do niego wróciłam. Teraz śmieję się z tego, jaka głupia byłam. Rozstaliśmy się po kilku miesiącach, ponieważ Daniel "nie czuł już tego samego co kiedyś". Ale czy on w ogóle kiedykolwiek coś do ciebie czuł, Wiki?
Na początku trzeciej gimnazjum, czyli całkiem niedawno, zaczął podbijać do mnie Fabian. Był w moim wieku, jednak nie chodziliśmy do tej samej klasy, dlatego też nie znaliśmy się zbyt dobrze. Ale był kumplem Kacpra - no właśnie, b y ł, bo po naszym rozstaniu Kacper kopnął go w dupę zaznaczając, że to ja jestem ważniejsza. Słodziutko. Milutko. I właśnie dlatego udało mu się mnie poderwać. Zakochałam się, ale on mnie zdradził. Okazało się, że miał dwie dziewczyny naraz. Świnia, prawda? Ale chwila, domyślacie się co było dalej? Tak, głupiutka, naiwna Musierowicz dała mu drugą szansę!
Jednak po naszym powrocie do siebie był zupełnie inny - bardziej troskliwy, zaangażowany, zapewniał mnie o swoich uczuciach... do czasu. Jakoś w połowie trzeciej klasy nie miał dla mnie czasu. A to wychodzi gdzieś z kumplami, a to gdzieś jedzie, a to coś innego... podejrzewałam, że po prostu mnie unikał. Nie wiedziałam tylko dlaczego. Kacper twierdził, że może znowu mnie zdradza. Jednak to nie była prawda, to wiem na pewno, ponieważ miałam naprawdę wielu znajomych, ktoś by mi o tym powiedział, a poza tym gdy mnie zdradzał poprzednim razem nie zachowywał się tak jak wtedy - bo nie zmienił się ani trochę, po prostu nasz kontakt był ograniczony to minimum. Może po prostu miał jakieś problemy, albo po prostu nie chciał mieć dziewczyny - przyczyny jego zachowania to ja już nie poznam. Z czasem zaczęłam czuć do niego nienawiść i niechęć, a moje uczucie wygasało. Zerwałam z nim, a on "zniknął" z mojego życia, ponieważ nadal chodził do tej samej szkoły i wciąż go widywałam, ale z tego co słyszałam od ludzi z jego klasy, totalnie się w sobie zamknął. Nigdy już się do mnie nie odezwał. Nawet nie próbował tego odbudować. Czy mu zależało? O co w ogóle gościowi chodziło? Tego, Wiki, to ty się już nie dowiesz.
Z rozmyśleń wyrwało mnie pstryknięcie palców Facundo przed oczyma.
- No i znowu się rozmarzyłaś, marzycielko. - kpił ze mnie. - Zapewne masz fantazje ze mną w roli głównej.
- Oj, Conte, Conte, teraz to ty masz fantazje. - puknęłam się palcem wskazującym w czoło. - No ale pomarzyć ci nie zabronię. - zaśmiałam się.
- No dobra, niech ci będzie, ja marzę o tobie, a ty o mnie.
- Tylko ta pierwsza część się zgadza! - prychnęłam.
- Jeszcze zobaczymy. - uniósł brwi w ostrzegawczym geście i pokiwał znacząco głową.
- Mam to uznać za groźbę? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Ostrzeżenie. - poprawił mnie Facu, na co pokręciłam głową śmiejąc się przy tym.
Rozejrzałam się dookoła. Nie znałam tej okolicy, ale szliśmy dalej. Byłam niezmiernie ciekawa, dokąd Conte mnie zabiera. Po kilku minutach wędrówki chłopak przystanął i uśmiechnął się szeroko.
- Jesteśmy na miejscu. - oznajmił.
________________________________________________________________________________
Hej, hej, hej! ♥
Trójeczka leci prosto do Was!
Jak zwykle spóźniona.
Przepraszam.
I przepraszam też za to, że mam zaległości na Waszych blogach... Nadrobię, obiecuję.
Ale w najbliższym czasie natłok obowiązków mi na to nie pozwala.
Całe szczęście, że miałam ten rozdział napisany naprzód.
No nic, nie będę Wam tutaj paplać :D
Oceny pozostawiam Wam!
Do następnego! Nie wiem kiedy się pojawi, ale postaram się w przyszłym tygodniu dodać chociaż coś krótkiego :(
Buziaki! ;*
Lola
Jestem ciekawa gdzie Facu ją zabrał *o* Już się nie moge doczekac aż Kacper przyjedzie :) Ciekawe czy się polubią z Conte , mam nadzieje że tak :)
OdpowiedzUsuńhttp://littlewolf7.blogspot.com/
Ciekawe co ten Facu wymyślił xD
OdpowiedzUsuńKurka znają się kilka dni, a tu już taki kontakt...cieszę się, że znalazła kogoś, z kim może spędzić trochę czasu ;) Zastanawia mnie ten cały związek Facundo z Olivką... jakoś coś mi nie gra :/ Z resztą relacje dziewczyny z rodzicami też są jakieś dziwne...choć może to wynikać z tego, że jest Ona dość zamknięta w sobie i nie chce rozmawiać o swoich "problemach" z rodzicami...
Z niecierpliwością czekam na kolejny ;3
Zapraszam do siebie na 19 ;D
http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**
http://milosc--jest-jak-narkotyk.blogspot.com/ zapraszamy na 18 ;)
OdpowiedzUsuńkiedy następny? :)
OdpowiedzUsuńJutro! :) Przepraszam za długą nieobecność, ale nadmiar obowiązków nie pozwala mi na systematyczne dodawanie rozdziałów, jak również mam zaległości na waszych blogach.. Obiecuję poprawę! :D
Usuń